niedziela, 9 sierpnia 2015

#2 tRochĘ o mOjeJ bOsKIEJ oSobIE ^^


👌Jeśli czytasz to koniecznie słuchaj TEGO ! ✌
Jak to jest być INNYM?
To jest temat do poruszenia a nie drama w związku z wyborami życiowymi "fejmów", czyli "co ona ma czego ja nie mam" oraz "dlaczego on/a nawet na mnie nie spojrzy?!" 😓

Chyba mogę jednak pochwalić się moją życiową tragedią 16-latki.
Nie jest w cale tak, że ja niby jestem w dołku i próbuję wszystkiego żeby podnieść się na duchu. Zwierzam się internetom i wgle takie tam...✌
Jestem dosyć specyficzną osobą, która pójdzie tam gdzie nie trzeba, najpierw mówi potem myśli i wali prawdę prosto w oczy. Nie obchodzi mnie, czy ktoś kogo obrażam jest wyżej w hierarchii społeczeństwa, who cares. Jedyne co mnie obchodzi to zwalczanie ludzi o życiowym motto "żyję bo muszę". Amen  🙏

Nie jestem straszliwie gorliwym katolikiem. Jak każdy w dzisiejszych czasach powątpiewam.
To nie miało być na temat mojej wiary.. lol 👻

Skończyłam gimnazjum i jestem cała osikana przed kolejnym etapem, kolejną szkołą, przed nowym życiem. Wszystko się zmieni? NIE! Właśnie nic się nie zmieni, bo w każdym miejscu nadal będę spotykała ludzi, którzy udają kogoś kim nie są by przypodobać się społeczeństwu w którym się obracają. Nie pochwalam tego, ale sama kiedyś taka byłam. 💀
Każdy to zna. To najbardziej lipny scenariusz filmowy, jaki znam.
Jest sobie dziewczyna 👧 - totalny nikt w oczach innym, ale jest też chłopak 👦- ten, którego wszyscy znają i podziwiają. Potem mamy platoniczną miłość 💘 i pogrążoną w marzeniach o nim nastolatkę, która próbuje wszystkiego żeby znaleźć się w gronie osób przez niego zauważalnych. Brnie w kłamstwa, nowy image i tworzy całkiem innego człowieka. Co z tego, że jej misja się powiodła👫? Co z tego, że ją zauważył, skoro nie zakochał się w DZIEWCZYNIE, a w tym, pod czym się schowała. Potem uświadamiasz sobie, że nie warto i ryzykowanie własnego JA nie jest warte dupka jakim się okazał. Tak. To już trochę zmieniona wersja, bez happy end'u.
Wracasz to prawdziwej siebie i czujesz się odepchnięta na margines społeczeństwa. Boisz się zakochać na nowo, nienawidzisz siebie za to kim jesteś. Niesprawiedliwie się oceniasz.
Obrażasz siebie i tych którym na Tobie zależy! 🐒
Przez dłuższy czas nie doceniałam tych których miałam obok siebie. Jak powiadają czas sprawi, że docenisz to co miałeś...🐧

Bycie sobą nie zawsze sprawia, że jesteś kimś gorszym. To po prostu utwierdza cię w przekonaniu, że jesteś silniejszy od tych, którzy udają. Nie boisz się być sobą? Jeśli tak to już cię lubię. Sztama xd Żółwik i do przodu!👊

Śmieszy mnie podejście ludzi udających wyluzowanych💃, a w rzeczywistości sikających w majtki za każdym razem, kiedy mają stanąć w towarzystwie swojego "guru". Bez sensu...

PS Posługuję się GIF-ami z Carą bo
1) jesteśmy uderzająco podobne ^^ (sick, i know, i know)
2) mamy podobne podejście do życia
Wiecie jak trudno być sobą, ale to jedyna rzecz, której nikt nie jest w stanie nam odebrać. Nie ma dwóch takich samych osób, a TY jesteś wyjątkowy będąc dumnym z siebie patrząc w lustro!

xx Klaaudyna

sobota, 8 sierpnia 2015

Siema Bitches!

#1
Co ja odwalam, hm? Zakładam sobie bloga i myślę, że będę fajna. Tsaaa.
Tylko, że ja już nie ogarniam świata, bo wkurza mnie to, że wszyscy robią to, co ktoś im karze, zapominają o sobie i takie tam... Ja i moja misja zbawienia świata, to takie płytkie... LOL
Ale ja nie chcę nikogo naprawiać, bo skoro ludzie są ślepi i brakuję im sztucznego "fejmu" to sorry, ale całego świata nie zmienisz.
Czego chcę?
Chcę przedstawić mój punkt widzenia i dać ludziom do zrozumienia, że każdy jest zajebistą wersją samego siebie i  nie muszą udawać kogoś kto jest niby "najlepszy" a tak serio to jakiś pseudo fajny chłopak (taki z którym wszyscy w szkole się liczą) czy najładniejsza dziewczyna w szkole (która jest pustaaaa serio nikt tego nie widzi?) w cale nie są warci tego żeby nasze idealne oczy psuły się patrząc na ich życiową tragedię. Co z tego, że teraz będą zajebiści skoro za kilka lat staną się totalnym NIKIM.
Nie jestem nastolatką z głęboką depresją, a osobą, która zna swoją wartość i dąży do wykończenia rasy ludzkiej... oczywiście tej "ludzkiej", czyli sztucznych szpanerów. Amen



Po tym jakże poruszającym wstępie chcę przejść do już wcześniej zareklamowanych przemyśleń. 
Mam 16 lat i to stosunkowo mało na posiadanie prawdziwego pojęcia o życiu na tej ciągle staczającej się planecie. Może to wynika z tego, że okrąża to cholerne słońce... może przez to rasie ludzkiej totalnie miesza się w głowie? ahh whatever.


Wracając - mam 16 lat i moim zdaniem to całkiem niezłe osiągnięcie, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że to mój personalny cud iż nadal nie jestem w ciąży, a nawet nigdy nie miałam tak serio intymnego kontaktu z żadnym przedstawicielem płci męskiej. Tak. To cud w dzisiejszych czasach. Mogę też pochwalić się, że miałam już prawdziwego chłopaka i przeżyłem nieźle epicki romans, który zakończył się przereklamowanym "Myślałeś o mnie chociaż wtedy, kiedy ją pieprzyłeś wzrokiem?!" i .. koniec związku. Albo mniej oklepanym z jego strony "Wiesz... sorry, ale utwierdziłem się w przekonaniu, że jednak jestem gejem.". I co zrobisz, takie życie.
Każda moja próba zakochania się kończyła się tak samo - zajebię gnoja. 
Dlatego zanim następnym razem zakocham poważnie to przemyślę, ale najgorsze jest to, że nawet chcąc się zakochać to już nie potrafię. Jednak nie chcę tu pisać o własnym życiu, które jest istną komedią pomyłek, a o innych. O tych, którzy ranią, a nigdy nie są ranieni. O tych, których nie obchodzisz jako OSOBA, a jako STATUS SPOŁECZNY. 
Jest wiele "przyjaciół", ale żeby znaleźć "TRUE frenda" trzeba się kurde nieźle nagimnastykować. Spotykasz go (wyobraź sobie) w momencie, kiedy kompletnie nawet nie przemyka ci przez myśl, że ktoś taki mógłby tak po prostu bez efektów specjalnych i orszaku białych pegazów stanąć na twojej drodze kiedy cholernie się spieszysz jest co najmniej platoniczna. To tak jak kochać gwiazdę internetu, czy coś w ten deseń, Wyolbrzymiasz problem i zanim się odwrócisz lądujesz w łóżku z przypadkowo poznanym chłopakiem z podejrzanego klubu, zachodzisz w ciążę i pieprzysz sobie życie po całości. To rozpiździ ci całe plany na życie, a walka o alimenty stanie się the most important. Nikt tego nie planuje, ale co my mamy do gadania...

Zasada numer jeden
#1 NIGDY SIĘ NIE OGLĄDAJ!
 Życie mknie do przodu, a załamując się kolejną straconą szansą na true love story stoisz w miejscu zamiast je gonić. Nie zaczeka. Ma cię w dupie, che dobrze tylko dla siebie.
Musisz sam zadbać o swój tyłek.

Szukaj ludzi, którzy kopną cię tak, że przez tydzień nie będziesz odmawiać kiedy zaproponują ci żebyś usiadł. Szukaj tych którzy pociągną cię w górę, nie w dół.

Tym "Mądrym" zdaniem zakończę te wypociny. Jeżeli jakimś cudem tu trafiłeś to daj o sobie znać. Pisz szczerą prawdę, bo nie lubię jak ktoś sztucznie słodzi, a kiedy się odwracasz tak cię zjedzie, że kopara opada do asfaltu.


xxKlaaudyna.
.. I'm the Fuckin' Princess, you know.